niedziela, 5 lutego 2017

IRON FIRE - AMONG THE DEAD (2016)

Jednym z tych zespołów, które marnuje swój potencja jest bez wątpienia Iron Fire. Jest to duńska formacja, która gra power metal z wpływami klasycznego heavy metalu. Mieli udany debiut w postaci „Thunderstorm” potem było różnie i w sumie ostatni warty uwagi album to „To the Grave” z 2008 r. teraz po 4 latach band powraca z 8 studyjnym albumem, który jest zatytułowany „Among The Dead”. Mówi się, że nowy krążek to coś dla fanów „Better than Raw” Helloween, „The Dark Saga” Iced Earth, czy „Black in Mind” Rage. Ma być to swoista podróż do lat 90. „Among The Dead” rzeczywiście ma coś z tych albumów. Podobny mroczny klimat, mieszankę heavy metalu i power metalu i podobnie jak w tamtych płytach tak i tutaj sporą rolę odgrywają mocne, zadziorne riffy. Martin Steene to gwiazda tego zespołu i to dzięki niemu ten band wciąż jako tako funkcjonuje. Nawet Martin na tym albumie stara się być agresywniejszy i bardziej heavy metalowym wokalistą. Na pewno plusem jest toporniejsze, mroczniejsze brzmienie, czy wreszcie miła dla oka okładka. Sam miks był robiony w polskim studio, co jest miłym zaskoczenie. Tematycznie Iron Fire poszedł w kierunku jaki zaprezentował Hammerfall na „Infected”. Troszkę to nie pasuje do Iron Fire, ale to już materiał na inny temat. Jak wypada album? Nie jest to najlepsze dzieło duńskiej formacji, nie jest to też najlepsze co słyszałem w tym roku, a jedynym plusem jest to że zespół stara się zaskoczyć słuchacza, szuka nowych patentów. Pojawia się growl, pojawiają się thrash metalowe riffy, co potwierdza choćby „Higher Ground”. Do składu wrócił dawny kolega czyli Gunnar, który jest naprawdę solidnym perkusistą. Tytułowy kawałek „Among the Dead” cechuje się ciężkim riffem i zadziornymi partiami wokalnymi. Ciężko rozpoznać w tym dawny, znanym nam wszystkim Iron Fire. Toporny i nieco hard rockowy „Hammer of The gods” to solidny kawałek, którzy rzeczywiście przypomina Rage czy Helloween z lat 90. Jednym z agresywniejszych kawałków na płycie jest „Tornado of Sickness”, który potrafi oczarować mocnym, thrash metalowym riffem. Ten utwór pokazuje, że nowa formuła nie jest taka zła i co ważne Iron Fire wypada w niej całkiem dobrze. „Iron Eagle” to stonowany i utwór przesiąknięty patentami wyjętymi z twórczości Accept. Jak ktoś lubi lżejsze i bardziej chwytliwe granie ten z pewnością po lubi niezwykle melodyjny „The last survivor”, czy energiczny „No sign of life”. Całość zamyka spokojny, rockowy kawałek w postaci „When the lights go out”. Album da się słuchać i ma kilka mocnych momentów. Na pewno zaskakuje formuła krążka i nowe rozwiązania. Szkoda tylko, że brakuje wyrazistych kawałków, które by na długo zostały w pamięci. Warto posłuchać to na pewno. Każdy sam oceni i zweryfikuje „Among The Dead”. Nie oczekujcie jednak cudów.

Ocena: 6.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz