niedziela, 24 grudnia 2017

ALPHA TIGER - Alpha Tiger (2017)

Okładka nowego albumu Alpha Tiger wyraźnie daje znać, że jest to inny album od poprzednich. Na myśl przychodzie ambitniejsze granie, może z pogranicza progresywnego,aniżeli tradycyjnego heavy metalu.To nic dobrego, zwłaszcza że niemiecka formacja od 2011 sprawdzała się w właśnie w bardziej klasycznym heavy metalu, nawiązując idealnie do lat 80. w 2015 roku pojawił się nowy wokalista w postaci Benjamina Jaino. Gdyby nie nazwa zespołu, to w życiu bym nie powiedział, że to ten sam band który wydał "Beneath the surface". Nowe dzieło w postaci "Alpha Tiger" to płyta zupełnie inna. Zespół postawił na młodzieżowe dźwięki, na bardziej nowoczesne, momentami progresywne,a  co za tym idzie porzucili klasyczne granie i przebojowość. W efekcie dostajemy ciężko strawny album, który nie da się słuchać z taką przyjemnością jak poprzednie wydawnictwa. "Comatose" jest ostry, dynamiczny, a nawet z nutką thrash metalu, jednak nie tędy droga.Dalej mamy przekombinowany i progresywny "feather in the Wind".  Stonowany i psychodeliczny "Aurora" to kawałek bardziej rockowy i z nutką punka. To dalej nie jest to czego oczekuję od tego zespołu. W zasadzie to płyta nie ma jakiś ciekawych momentów. Można pochwalić za wpływy Deep Purple w "My dear old Friend". Całość zamyka "The last encore" i niesmak dalej zostaje. Nie ma ani jednego ciekawego kawałka, a album to jedno wielkie nie porozumienie. Zespół szukał nowej tożsamości, ale to był błąd. Muzyka jest nijaka i bez charakteru. Szkoda Alpha Tiger, który miał taki potencjał. Nie polecam.

Ocena: 2/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz